
PRZEGLĄD MEDIÓW

Wojciech Pokora
Redaktor
Strategia obronna nową drogą Ukrainy?
Czy na Zachodzie maleje poparcie społeczne dla Kijowa? A jeśli tak, to czy automatycznie rośnie poparcie dla Rosji? Te pytania stawiane są przez ekspertów w kontekście braku porozumienia w amerykańskim Senacie co do przedłużenia dodatkowego wsparcia finansowego dla Ukrainy. Dziś, gdy Stany Zjednoczone destabilizowane są sytuacją na swojej południowej granicy oraz atakami na Bliskim Wschodzie i w rejonie Morza Czerwonego, sprawa wsparcia Ukrainy zmieniła swój priorytet i zatwierdzenie finansowania pomocy temu krajowi może odsunąć się w czasie.
Zapowiadana przez Kijów ofensywa na froncie nie przyniosła spodziewanych rezultatów. Winą za to Kijów obarczył Zachód, który zbyt słabo przykłada się do dozbrajania walczących z rosyjskim najeźdźcą ukraińskich żołnierzy. Zdolności ofensywne Kijowa oparte są bowiem na zaawansowanej zachodniej technologii, na czołgach, wozach bojowych, pociskach dalekiego zasięgu. Bez nich nie ma szans na odepchnięcie Rosji w granice sprzed 2014 roku. Duża część wspierających Ukrainę w jej walce narodów, a przede wszystkim sami Ukraińcy, widzą sens zakończenia wojny jedynie poprzez ostateczne zwycięstwo. Dla nich pokonanie Rosji to wyrzucenie jej z Ukrainy, czyli także z Donbasu i Krymu. Bez pieniędzy i broni tego nie osiągnie.
Jak podaje niemiecki portal RND spadek zobowiązań pomocowych wobec Ukrainy jest już na poziomie 87 proc. Eksperci Kilońskiego Instytutu Gospodarki Światowej, na których powołuje się RND porównali okres od sierpnia do października 2022 i 2023 roku. W 2022 roku pomoc w tym czasie wyniosła 16 miliardów euro, by w porównywalnym okresie rok później spaść do poziomu 2 mld euro. To najniższy poziom od początku wojny i obejmuje wparcie humanitarne, finansowe oraz wojskowe. I właśnie brak pomocy wojskowej jest dziś największą bolączką Ukrainy, bo bez niej trudno mówić o zwycięstwie w tej wojnie.
Jak informuje Foreign Affairs Biały Dom naciska Ukrainę, by w 2024 roku przestawiła się na strategię obronną, co miałoby być nową szansą na zwycięstwo. Na czym miałaby polegać owa strategia? Przekonanie Putina, że nie uda mu się osiągnąć strategicznych celów politycznych, które zostały przez niego określone gdy wywoływał konflikt z Ukrainą, czyli osłabienie Kijowa, przejęcie możliwie największej części terytorium Ukrainy oraz uniemożliwienie jej integracji z Europą. Zatem, zgodnie z proponowaną koncepcją, gdyby Ukraina silnie się ufortyfikowała i wykazała zdolności obronne, uniemożliwiające Putinowi osiągnięcie zakładanych celów, to stworzy to przestrzeń do negocjacji z Rosją, by wojnę zakończyć. Strategia obronna zakłada jeszcze jeden element, ważny w kontekście zmniejszającego się wsparcia Zachodu – przerzuca dużą część kosztów wojny na broniącą się Ukrainę. Autorzy analizy nie kryją, że ta strategia niesie za sobą wiele ryzyk, w tym jedno, które może nie być akceptowalne dla broniącego każdego skrawka ziemi ukraińskiego społeczeństwa – może się to skończyć trwałą utratą kontroli na częścią okupowanych terytoriów. Jak podczas konfliktu w Korei, gdzie fortyfikacje i stabilizacja na froncie doprowadziły do trwałego zawieszenia broni, które pozwoliło Korei Południowej rozkwitnąć. Zatem, jak konkluduje Foreign Affairs, strategia obronna na Ukrainie może przynieść podobny wynik, ale Biały Dom powinien jasno zakomunikować, że uzna to za zwycięstwo, bo „w dłuższej perspektywie, jedyna rzecz, która kwalifikowałaby się dla Putina jako strata, to kwitnąca i niepodległa Ukraina, ekonomicznie zintegrowana z Europą”. Z perspektywy USA okrojenie Ukrainy byłoby zwycięstwem, zatem jaki sens miała wojna o integralność terytorialną tego kraju? Gdyby przyjąć tę strategię w 2014 roku, już dawno Zachód mógłby wrócić do niczym nieskrępowanych kontaktów z Rosją, prowadząc dalsze działania zmierzające do integracji Ukrainy z Unią Europejską. Ale czy to zmieniłoby „strategiczne plany Putina”?
Na to pytanie Zachód także ma odpowiedź. Defensywnej strategii wojskowej powinna towarzyszyć defensywna strategia polityczna, która służyć będzie przekonaniu Putina, że jednak nie ma perspektyw na dalszy podbój Ukrainy.
Oczywiście można zbagatelizować ten głos zza oceanu i wciąż liczyć na zmianę nastawienia Zachodu do finansowego wsparcia Ukrainy, ale fakty, mówią same za siebie. Ukraina walczy w osamotnieniu, a wojna staje się coraz bardziej odległa dla mieszkańców Zachodu. Konflikt izraelsko-palestyński i zaostrzająca się sytuacja na Bliskim Wschodzie, oraz upływający czas, są niewątpliwie sojusznikami Putna w odciąganiu uwagi globalnej opinii publicznej od wydarzeń na Ukrainie. Ilustruje to doskonale jeszcze jedna tendencja. Krytyka wobec Wołodymira Zełenskiego i jego administracji, która coraz częściej pojawia się w zachodnich mediach. Do niedawna trudno było to sobie wyobrazić, a sympatie światowej opinii publicznej były jasno określone. Dziś zdecydowanie ten trend się zmienił, jakby świadomie szukano kolejnych argumentów do uciszania sumienia. Skoro już pojawiają się rysy na wizerunku napadniętego narodu, łatwiej będzie odmówić mu prawa do całkowitego zwycięstwa. Łatwiej będzie go zmusić do kompromisu, który spowoduje porzucenie nie tylko sporego terytorium ale także milionów istnień ludzkich na pastwę Rosji, nie oddalając groźby ataku Putina na Europę nawet o milimetr. Jedynie oddali ją w czasie. I to też nie na długo.
Pobierz artykuł:
Zobacz więcej ekspertyz
Zadanie finansowane jest ze środków Ministra
